środa

MASADA













"W roku 73 n.e. Masada była jednym z trzech ostatnich punktów oporu przeciw Rzymianom. Oblężenia twierdzy podjął się Flawiusz Silwa. Brało w nim udział 5 tys. żołnierzy rzymskich oraz 9 tys. niewolników i jeńców, wykorzystywanych głównie do prac ziemnych. Dzięki nim usypano skarpę, po której rozpoczęto szturm fortecy przy pomocy wieży oblężniczej. Na czele broniących się Zelotów stał Eleazar ben Jair. Sytuację wewnątrz twierdzy w czasie oblężenia znamy z relacji Józefa Flawiusza, jednak trudno powiedzieć, na ile jego opis odpowiada prawdzie. Kiedy dostrzeżono bezcelowość dalszej obrony przystano na propozycję zbiorowego samobójstwa, wysuniętą przez ben Jaira. Każdy mężczyzna zabił żonę i dzieci, następnie wylosowano dziesięciu zelotów, którzy zabili pozostałych mężczyzn, z tych wybrano jednego, który zabił pozostałych i wreszcie popełnił samobójstwo. Pozostawiono nietknięte zapasy żywności, aby Rzymianie wiedzieli, że nie wzięli twierdzy głodem. Flawiusz podaje liczbę 960 obrońców, którzy odebrali sobie życie. Ocalały dwie kobiety z pięciorgiem dzieci, ukryte w kanale. Po zdobyciu Masady przez jakiś czas znajdował się w niej rzymski posterunek. Potem przebywali w niej bizantyjscy mnisi (pozostały po nich szczątki mozaikowej kaplicy). Zostali wyniszczeni przez najazd perski lub arabski. Od VII w. Masada nie była zasiedlona."Masada jest symbolem heroicznego oporu, aż do końca. Zwłaszcza dla Izraelczyków jest symbolem heroicznej walki. Na jej ruinach żołnierze składają przysięgę wojskową. Jest również częstym odwołaniem w dyskusji nad aksjologią wyborów ludzkich - konieczności uświęcenia życia, czy możliwości jego sobie odebrania. Żołnierze armii izraelskiej składając przysięgę wypowiadają słowa "Masada nigdy więcej nie zostanie zdobyta"

poniedziałek

HEBRON




Zbudowany 1500 lat p.n.e Kirat Arba;''''Miasto czterech lub'' lub ''czterech klanów'' plemiona tu osiadłe żyły we względnej izolacji. Wraz z rozwojem cywilizacji miejskiej i wyparciem społeczności nomadów przez bardziej złożone struktury społeczne zmienilo nazwę na hewron a potem Hebron od słowa hever związek. Miasto było wówczas główną siedzibą bardzo starego ludu anakitow, którego wojowniczości lękali się hebrajczycy wędrujący przez pustynię po wyjściu z egiptu ;;'' Widzielismy tam nawet olbrzymów-anakici pochodzą od olbrzymów a w porównaniu z nimi wydaliśmy się sobie jak szarańcza i takimi byliśmy w ich oczach'' Ib13, 33



powyżej przejśćie ze strefy palestyńskiej do izraelskiej; obrzucone kamieniami,


niedziela

Jerycho

" Oaza Jerycho to wycinek arabskiego Orientu w sercu bardziej europejskiego Izraela. "
.."Jerycho to jedno z najstarszych osiedli ludzkich osad na świecie. Już około roku 4500 p.n.e; znacznie wcześniej niż miasta Egiptu i Mezopotamii, miało dobrze rozwiniętą infrastrukturę. Od połowy XIXw. archeolodzy odsłonili na terenie wykopalisk kilka warstw zabudowań. Nie udało się jednak udowodnić istnienia murów obronnych pochodzących z czasów Jozuego, następcy Mojżesza." .... z artykulu"Pod murami Jerycha " Christian Schule, National Geografic.










wtorek

Bethlejem, Palestyna





Bêṯ Leḥem miasto chleba, w Autonomi Palestyńskiej. W Betlejem panuje 25 procentowe bezrobocie, ludzie szukają zatrudnienia w pobliskim  położonym o 7 km Jeruzalem, punkty kontrolne, mury, utrudniają Palestyńczyką przedostanie się do Izraela w poszukiwaniu pracy.

Autonomia palestyńska. Bethlejem, Hebron, Jerycho.
Poniedziałek, rano; jest plan żeby z Polakami z hostelu wypożyczyć samochód i jechać nad morze Martwe, nie udaje się wypożyczyć samochodu, w Izraelu żydzi mają święto, komunikacja publiczna jest lekko ograniczona, a w wypożyczalni  z „ z półek „ znikają wszystkie samochody. Zmieniamy plany, poznani Polacy kierują się już na północ Izraela do Tyberiady. Jadę do złóbka. Do Betlejem dojeżdżamy o 11 z autobusu, wychodzi kilkunastu turystów, blisko autokaru ustawiają się taksówki. Próbuję się do kolegować. Są trzy brazylijki i młody taksówkarz ustalamy cenę, mogę z nimi jechać. Decyduję się na tę opcję zwiedzania, jestem w arabskim mieście i nie chcę zwiedzać sama, najbardziej zależy mi na zobaczeniu klasztoru Saby,  który jest oddalony o klika kilometrów od Bethlejem. W samochodzie ustalamy z taksówkarzem miejsca, które chcemy zobaczyć, po odwiedzeniu pierwszego dostajemy propozycję poszerzenia programu o kilka kolejnych punktów. Wszystko w ramach rozsądnej ceny podzielonej na 4. Brazylijki to matka i dwie córki. Tylko jedna z nich mówi w języku angielskim Liliana, kobiety są w dojrzałym wieku ale każdej z nich  za wygląd można ująć po kilka lat. 
Zostawiamy Bethlejem jedziemy wąskimi drogami przy których trochę osiołków, małych gospodarstw i dojeżdżamy do klasztoru Mar Saby, mamy 10 minut, Taksówkarz wychodził, i rzucał minutami za ile mamy wrócić do samochodu co jest dość irytujące.  W klasztorze żyje 20 prawosławnych zakonników. Kobiety mają zakaz wstępu. Przypadkowo spotykam współlokatorki z Jerozolima hostel, 4 siostry z Niemczech, dziewczyny podróżują z rodzicami. Zdobywam od nich adres na hostel w Betlejem. Tego dnia jeszcze wspólnie jedziemy do Hebronu.


Hebron jest arabskim życiem, to co było dla żydów prawie umarło, a przynajmniej tak wygląda jedna dzielnica gdzie znajduje się synagoga i meczet, mają wspólny mur. Do świątyni przechodzi się przez punkt kontrolne. Synagoga tego dnia nie jest dostępna dla zwiedzających. Kilka zamachów, i rząd Izraelski wydzielił specjalną strefę otoczoną dla autobus jest za kilka szekli, jedziemy nie cale pół godziny, rozmawiam z rodzicami dziewczyn, oboje architekci od dawna mieszkają w Niemczech, dyskutujemy o ziemiach palestyńskich na które bezprawnie wjeżdża Izrael i stawia nowe osiedla, budując wokół wysokie mury, Takie osiedla widać z autostrady. 












czwartek

na linie. pustynia Judzka.


















Pustynia Judejska, Pustynia Judzka, właściwie Judea, górzysta pustynia położona we wschodniej części Judei w środkowej części Izraela. Ze znajomymi Izraelczykami których poznałam na raftingu w Nepalu, Nadavem, Tzipi i Inbal spotykamy się rano w Tel Aviv, jedziemy po najważniejszego mistrza wspinaczki. Mieszka, po drodze do Jeruzalem, ma 200 metrów liny, kaski uprząż i inne. 
Na pustyni spędzamy weekend. Dzień jest gorący, słońce męczy. mamy 20 litrów wody, długie rękawy pełna ochrona\. zostawiamy samochod na parkingu, gdzie kilku mężczyzn z punktu kontrolnego, wypytuje nas o to jak jestśmy przygotowani, Koledzy znają ten teren.
Największa ściana ma 70 m. Jest widowiskowa. Na pierwszym zejściu, nie umiem zrobić decydującego kroku, tego od którego zaczynasz machać nogami w przestworzach. Ze stoickim spokojem chciałam się cofnąć, ale przekonana, zrobiłam to. Po pierwszym 20 metrowym, czujesz, że chcesz więcej, adrenalina zaczyna działać, tak jak Nadav mówił, taki pionowy szybki trekking. 
Kontakt ze skałą, o jedną można się odbijać, spacerujesz pionowo w dół, ale i uskoki
i wtedy balans na linie. można się obrócić można podziwiać, tak żeby za bardzo się nie bujnąć, nie zacząć się huśtać. Ten zjazd na linie, to nie taniec. Trzymam równowagę, powoli popuszczam line, przemykające myśli, i odliczam ile mi zostało, czy to połowa czy więcej, kiedy czuję suchość w gardle, 
Inbal zjeżdza pierwsza, krzyczy, że mam się rozejżeć bo jest pięknie, nie chcę, spoglądam tylko w dół, 
wiem że jeszcze nie koniec, za plecami ropościera się widok na Morze martwe.  Udało się. 70 metrów za mną, radość. Tego dnia zaliczone 3 zjazdy, wystarczy mi na zawsze.. Czuję ziemię pod stopami, odczepiam linę, daje sygnał ku górze.

Obóz rozbijamy kiedy sie ściemnia, Ciężko znależć drewno na opal, kiedy tereny pustynne. ale udaje sie. Noc nie jest zimna, świeci sie Jordania, królestwo, po drugiej stronie Morza Martwego.